Ekonomicznie o emocjach

UDOSTĘPNIJ:

Z racji tego, że z wykształcenia jestem ekonomistką postanowiłam połączyć wiedzę wywodzącą się z logiki i racjonalnego umysłu z emocjami płynącymi z przestrzeni serca. Bo umysł i serce, mimo że są dwoma odrębnymi aspektami jednego organizmu, kiedy wejdą w koherencję czyli pewnego rodzaju synergię i spójność, mogą razem zdziałać cuda. Samo słowo ekonomia wywodzi się z języka greckiego – oikonomos, gdzie oikos oznacza dom, a nomos regułę. W mojej osobistej interpretacji oznacza to, że aby „dom” funkcjonował sprawnie muszą być przestrzegane pewne prawa i zasady. Słowo dom należy odczytywać symbolicznie, nie odnosi się ono współcześnie tylko do pojedynczego gospodarstwa domowego. Domem możemy nazwać ojczyznę, gospodarkę, zakład pracy lub właśnie ludzki organizm. W kręgach rozwojowych często mówi się, że nasze ciało stanowi dom dla naszej duszy. Jak wiemy ekonomia składa się z dwóch, niezwykle ważnych gałęzi: makroekonomii, która swym zasięgiem obejmuje całokształt gospodarki oraz mikroekonomii, która odnosi się do jej poszczególnych elementów, czyli pojedynczych sektorów lub branż. Podążając za powyższym tokiem rozumowania cały organizm człowieka może stanowić punkt rozważań o ekonomii w skali makro, a poszczególne jego organy i narządy w skali mikro. Z punktu widzenia makroekonomii nasz organizm składa się z licznych, życiowo-ważnych elementów, które wzajemnie na siebie oddziałują i jeżeli funkcjonują poprawnie, to można powiedzieć, że zmierzają do wzrostu gospodarczego. Jeżeli wszystkie nasze organy i narządy są zdrowe, nasz umysł jest zrelaksowany i wolny od przewlekłego stresu, a serce wypełnione spokojem i miłością, nasza gospodarka (organizm) będzie w pełnym rozkwicie. Czujemy wtedy, że świat należy do nas. Mamy siłę do życia, działania i spełniania marzeń. Wystarczy jednak, że jedna z tych małych gałązek, jak na przykład poszczególny organ lub narząd zachoruje, a wtedy cała gospodarcza równowaga naszego organizmu może zostać poważnie zachwiana. Ta jedna nadwyrężona gałąź może mieć również istotny wpływ na funkcjonowanie pozostałych. Będą one bezpośrednio odczuwały skutki gospodarcze chorującego organu (branży), co może spowodować, że „wzrost gospodarczy” naszego organizmu i jego dążenie do pełnego rozkwitu będzie niemożliwe.

Ważne pytanie, które należy sobie zadać brzmi następująco: Czy w świecie ekonomii, gdzie nieustannie analizuje się zawiłe mechanizmy rynkowe oraz silny wpływ czynników zewnętrznych oddziałujących na gospodarkę jest w ogóle miejsce na emocje? Moim zdaniem, jeżeli nawet go nie ma, to musi się znaleźć. Bo to emocje mają największy wpływ na to, jakie decyzje podejmujemy, jakie mechanizmy obronne zastosujemy w relacjach z innymi oraz jaka jest nasza perspektywa w ocenie zastanej rzeczywistości. Emocje determinują cały sektor popytu i podaży. Sprzedaż jest bowiem pewnego rodzaju grą psychologiczną, opartą głównie na emocjonalnych potrzebach kupującego, które może zaspokoić sprzedający towary i usługi przedsiębiorca. Emocje, którymi kieruje się dane społeczeństwo wpływają nie tylko na wybór przywódców państw, ale mogą mieć decydujące znaczenie dla tak ważnych wydarzeń jak wybuch wojny czy propagowanie pokoju na świecie. Są one nieodłączną częścią naszej egzystencji. Wystarczy, że odpowiesz sobie na pytanie: „Jaką decyzję dotyczącą mojego funkcjonowania w różnych obszarach życia podejmę, gdy towarzyszy mi lęk, panika lub niewyrażona latami złość?”. Czy pozwolę sobie na moment zatrzymania się i zastanowienia, skąd tyle złości we mnie lub dlaczego z pozycji przełożonego reaguję na działania podwładnych jak furiat? Czy jednak będę uciekał/a w pracę lub pozorne przyjemności, byle tylko nie widzieć, nie słyszeć, nie czuć. Mądre przysłowie mówi: ” Gdy ktoś nie chce o czymś słyszeć, trzeba sprawić by to poczuł”. Za każdą decyzją, ruchem czy działaniem na szeroką skalę stoją nasze emocje. To, co czujesz i myślisz ma największy wpływ na to jak działasz. Bywa, że gromadzi się w nas taka ilość zablokowanych emocji, że stajemy sie ich zakładnikami. Czy bycie uwięzionym pośród negatywnych emocji da nam poczucie stabilności i wzrostu? Raczej nie. Dlatego pozwólmy sobie przejąć stery i poprzez uświadomienie oraz konfrontację z własnymi emocjami zacznijmy przejmować nad nimi kontrolę. Ważne, by to emocje służyły nam, a nie my im. Gdy włączymy przycisk pauzy na naszym emocjonalnym autopilocie, nie oznacza to, że wstrzymamy procesy, które prowadzą do nadwyżki budżetowej (obfitości w różnych sferach życia). Oznacza to jedynie, że damy sobie prawo do zatrzymania się w celu uzyskania nowej perspektywy. I może ten krok spowodować chwilowy deficyt w naszym życiu, ale w ogólnym rozrachunku otrzymamy wymarzony rozkwit gospodarczy organizmu złożony z poczucia spokoju, zrozumienia i pełnej akceptacji. Ralph Waldo Emerson powiedział kiedyś: „W każdej minucie złości tracisz sześćdziesiąt sekund szczęścia”. Wybór należy do Ciebie!